Akceptujmy emocje dziecka.
Aby zaakceptować emocje naszego dziecka, często powinniśmy zacząć od akceptacji emocji w ogóle, własnych w szczególności. Nie jest to proces często łatwy, czy bezkolizyjny. Kosztować może wiele wysiłku, ale dla większości ludzi, którzy przeszli drogę rozpoznawania i akceptacji istnienia emocji, wyrażania ich, a także akceptacji, wniosek jest jeden - warto podjąć ten wysiłek.
Oczekujmy
od dzieci, że zaczną nazywać własne emocje, dopiero wówczas, gdy
my już tę umiejętność opanujemy i pokażemy jak to się robi,
czyli będziemy modelować zachowania, o czym także później kilka
słów.
Akceptacja
emocji dziecka, jest pierwszym krokiem do wspierania go w rozwoju
emocjonalnym. Nasze reakcje na stan eksponowanych przez dziecko są
podstawowym źródłem informacji o tym, czy są one adekwatne do
sytuacji, co w kolejnych krokach prowadzi do wyborów i utrwalania
form ekspresji emocji. W ten sposób dzieci dostrzegają powiązania,
uczą się regulować własne zachowania do sytuacji i interakcji
między nimi a opiekunem, czy innymi osobami w otoczeniu
(socjalizacja emocji).
Rozwój
przywiązania i emocji pojawia się jako jeden z pierwszych elementów
obszarów najważniejszych w kształtowaniu dziecka. Bez
identyfikowania własnego ja, o którego pojawieniu się mówimy o
około 1 roku życia, nie może być mowy o samokontroli. Nie możemy
w żaden sposób oczekiwać od niemowlęcia, aby kontrolowało swoje
emocje. Można wprowadzać dzieci w stany emocjonalne, co pokazują
badania dotyczące "mózgowego wifi", nazwanego tak przez
dr Stuarta Shankera (Self
- Reg. Jak pomóc dziecku(i sobie) nie dać się stresowi i żyć
pełnią życia). Badania
prowadzone badania z udziałem mam i dzieci do 1 r.ż. pokazały, jak
przeżywane przez matki emocje mimowolnie przekazywane są dzieciom
podczas zabawy, która była elementem eksperymentu, a podczas której
zmierzono fizyczne objawy stresu pojawiające się u dzieci tychże
mam.
W
drugim roku życia pojawia się empatia, jednak nie taka, która
zapewne przyszła Ci teraz do głowy, a troszkę inaczej odczuwana
przez małe dziecko. Nazywana jest empatią egocentryczną. Czyli
dziecko już wie, że jest. Wie, że jest osobne od mamy/opiekuna.
Jednak, gdy zobaczy krzywdzone zwierzątko, usłyszy płacz innego
dziecka, może przejąć i zacząć przeżywać sytuację tak, jakby
dotyczyła bezpośrednio jego, co spowoduje silne emocje, które będą
prawdziwe, nie udawane, nie będą cieniem emocji innych, tylko
silnymi, prawdziwymi i okupionymi soczystymi łzami emocjami naszego
dziecka.
Co
jest więc nam, dorosłym, potrzebne aby lepiej, łatwiej, skutecznie
akceptować to, że dzieci przeżywają emocje?
Przede
wszystkim przyda się odrobina wiedzy o tym, w jaki sposób dziecko
adekwatnie do swojego wieku może przeżywać emocje, sygnalizować
nam swój stan, potrzeby, troski, stresy. Widza taka pozwoli stawiać
możliwe do osiągnięcia wymagania, oczekiwania wobec dzieci. Jak
będą się zachowywać, gdy się przestraszą, czy gdy się na kogoś
zdenerwują.
Warto
diagnozować poziom rozwoju dziecka u psychologa, pedagoga, logopedy,
czy innego specjalisty, gdy tylko coś w rozwoju dziecka nas
niepokoi. Trudniej zaakceptować wybuch złości u dziecka, które ma
5 lat i powinno już się zachowywać według nas zupełnie inaczej.
To, że fukniemy, czy wytłumaczymy po raz 100 tymi samymi słowami,
że tak nie wolno, nie zmieni faktu, że zachowanie się powtarza i
może mieć swoje źródło w zupełnie innej przyczynie niż jak
czasem podejrzewają rodzice - w "złośliwości" dziecka.
Być może dziecko sprawne intelektualnie nie jest tak samo sprawne
emocjonalnie. Warto sprawdzić i popracować nad tym, co tej pracy
wymaga.
Akceptować
emocje dziecka łatwiej będzie, gdy pozbędziemy się z barków
własnych poczucia presji społecznej. Ani my, ani nasze dzieci nie
jesteśmy idealnymi ludźmi. Skąd wiem? Nie ma takich :)
Dążmy
do tego, aby sytuacje były akceptowane przez nas, przyjęte
przynajmniej za szeroko pojętą normę, a przede wszystkim sprzyjały
rozwojowi dziecka i jego dobrostanowi. Dążenie do "lepiej"
- nie oznaczać ma to jednak, aby wyglądało to dla osób dookoła.
Lepiej znaczy bliżej dziecka, z uwagą, z cierpliwością i właśnie
akceptacją.
Akceptujmy
dzieci takie, jakie są. Tak jak one akceptują nas ;)
H.Semkło
Komentarze
Prześlij komentarz