Emocje rozwijają się razem z dziećmi.
Emocje
rozwijają się razem z dziećmi.
Od
urodzenia rośniemy, ale też wzrastamy. Postępy widać we
wszystkich sferach – społecznej – gdy dziecko zaczyna dostrzegać
inne osoby, rozróżniać je, przechodzić fazy fascynacji, strachu,
niezależności, buntu, poznawczej – gdy rozwój motoryczny pozwala
na poznawanie coraz odleglejszych zakamarków, chodzenie, bieganie,
rozwój zmysłów, ich integracja, tempo przetwarzania i umiejętność
zapamiętywania oraz przyswajania nowych umiejętności. Wszystkiemu
temu towarzyszą emocje! One są wszędzie!
Kiedyś
wnioski z badań mówiły, że dzieci własnych emocji nie mają,
jednak już od 40 lat jednak wiemy, że od narodzin dzieci czują i
wyrażają podstawowe emocje, jak zaciekawienie, radość, wstręt,
niepokój.
Pytaniem
pozostaje jak szybko my dorośli nauczymy się te emocje odczytywać,
uczyć dzieci samoświadomości, wspierać w samoregulacji i
samokontroli (patrz „Self – Reg” S.Shankera). Jak
to robić? O tym w innym artykule i przy innej okazji.
Aby
dojść do sedna, trzeba mieć solidną bazę danych.
Dzieci,
zwłaszcza w okresie niemowlęcym, potrafią dostrajać się do
emocji osób dorosłych. Co to oznacza? Jeśli wstajemy wściekli, bo
niewyspani, kawa się skończyła, jesteśmy rozdrażnieni, bo przed
czasem dzwoni telefon z pracy, młodsze dziecko ząbkuje i płacze, a
może po prostu mam gorszy dzień – dziecko to czuje! Im młodsze
dziecko tym bardziej chłonie nasze emocje. Oznacza to, że nasz
gniew pojawi się w dziecku i ono nam ten gniew odda. Nasza miłość
i radość pojawi się w dziecku i ono nam tą miłość i radość
odda. Oczywiście nie jesteśmy cyborgami. Wiadomo, że wymaga to
samoświadomości, samoregulacji i samokontroli. Technik opanowania
się. Nie mamy bowiem grać przed dzieckiem kogoś kim nie jesteśmy.
A jednak zachowywać się tak, jak oczekujemy tego od nich samych.
W
literaturze znajdziemy nawet wskazówki, że nie tylko dzieci chłoną,
co dostają, ale nawet w dorosłych szukają emocji. Jest to świetne
dla naszych pociech źródło informacji o nich samych, o ocenie ich
zachowania, czy także oczekiwaniach. Tym bardziej wymaga to
czujności, bo dawane wzmocnienia (pozytywne, czy negatywne) w
postaci emocjonalnych stanów opiekuna nie były nieświadomymi
kierunkowskazami! Tyle razy zadawane pytanie skąd wzięło się
jakieś zachowanie dziecka, a ono jest odpowiedzią na te właśnie
rodzicielskie wskazówki.
Im
jesteśmy starsi, tym wykres naszych dziennych emocji się spłaszcza,
nasze emocje są bardziej stonowane i trwałe. Jednak u dzieci
wygląda to zupełnie inaczej. Dziecko w czasie jednej minuty może
przejść z radości do złości. W trzy sekundy do setki jak lubię
opisywać te zmiany rodzicom :) Tempo zmian u maluszków jest
zaskakujące, nie ma więc co przywiązywać, trzeba być gotowym na
nieprzewidywalne.
Piszę
o tym, jaki mamy wpływ przez modelowanie (czyli pokazywanie w jaki
sposób należy się zachowań – nie zależnie czy świadome jest
to zachowanie, czy nieświadome). Część emocji jest przekazywana
drogą naśladowanie, społecznych oddziaływać (jak lęk przed
niepowodzeniem), część jednak jest dziedziczonych. Czyli nie
bardzo od nas zależnych, jesteśmy ich pośrednikami, możemy na nie
wpływać w ograniczonym zakresie, nie są tak łatwe do zmiany.
Okazuje się bowiem, że lęki przed zagrożeniem fizycznym
dziedziczymy po przodkach! Co to na przykład? Pająki, psy, otwarte
akweny wodne i te wszystkie atawistyczne lęki, które możemy sobie
wyobrazić. Czy można terapią się ich pozbyć. W większości TAK!
Każde i
w każdym wieku dziecko przeżywa emocje po swojemu, indywidualnie.
Są jednak ramy rozwoju emocjonalnego specyficzne dla naszego
ludzkiego gatunku. Poszczególne emocje pojawiają się w określonych
ramach czasowych (nie dniu życia! Ale np. poszukiwanie konkretnych
emocji pojawia się od 8 m-ca, podawanie sytuacji wywołujących
określoną emocję – 5latki, czy czynnik specyficzny dla danej
sytuacji dla większej liczby emocji – 7latki).
„A
po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój (...)”
Cytując
klasykę polskiego rocka, docieramy do sedna. Popatrzmy na emocje –
i nasze, i naszego dziecka – z dystansem, jak na zmieniający się
pejzaż. Czasem są jak „Bociany” Chełmońskiego, czasem jak
„Ogień na morzu” Turnera. Dobrze jest stanąć z boku i
przyjrzeć się im dokładnie. Dać sobie czas. Być uważnym. Nie
spieszyć się. Jak to zrobić – powiemy pewnie nie raz. Ważne,
aby wiedzieć, że to istotne. Nie być zbyt krytycznym, nie oceniać
osoby. Być drogowskazem jak okazywać poszczególne emocje. Być
wytrwałym, nie zawsze wychodzi, trzeba próbować, próbować,
próbować. Skąd brać na to siły? Ze snu, odpowiedniej diety,
wsparcia bliskich, cierpliwości
dla siebie, świadomości własnych
potrzeb i możliwości.
Powiemy o tym jeszcze w nie jednym artykule.
tekst: Hanna Semkło
ilustracje: https://www.manypixels.co/gallery/
Bibliografia
Harwas - Napierała B., Trempała J. (2002). "Psychologia rozwoju człowieka". PWN. Warszawa.
Shanker S., (2016). Self - Reg. Mamania. Warszawa.
Na naszym
blogu znajdziecie więcej informacji.
Jeśli
chcecie więcej - szkolimy i konsultujemy indywidualnie.
www.male-lwy.pl
Komentarze
Prześlij komentarz