W czasie deszczu dzieci… nie muszą się nudzić!


W czasie deszczu dzieci… nie muszą się nudzić!
Nie wiem jak u Was, ale w Gdańsku pogoda nie rozpieszcza. Co zrobić, gdy za oknem deszcz leje się strumieniami, a w domu mamy znudzonego malucha, który znowu woła: „Mamooo, mogę pooglądać telewizję?”?
Pomysłów na deszczowe dni spędzone w domu jest mnóstwo. Dziś mam dla Was kilka niecodziennych sposobów na malowanie farbami. Nasze małe Lwiątka kochają farby pod każdą postacią. Zazwyczaj do szczęścia wystarcza im pędzel, kartka papieru i kilka słoiczków z kolorowymi maziami. Dlaczego jednak nie pójść o krok dalej?
Pierwszym pomysłem na ciekawe wykorzystanie farb jest zamiana pędzla na inne narzędzia malarskie. Skąd je wziąć? Wystarczy rozejrzeć się wokół. Potrzebujemy klamerek do wieszania prania, a reszta to tylko kwestia naszej wyobraźni. Możemy użyć skrawków materiałów, wstążek, pomponów, piórek, kreatywnych drucików, sznurka, gumek recepturek, a nawet liści i gałązek znalezionych na spacerze! Wystarczy wpiąć w klamerkę to, co wpadnie nam pod rękę i nowe „pędzle” gotowe, im bardziej zaskakujące, tym lepiej. Oprócz zabicia nudy, pobudzi to kreatywność dziecka i pokaże mu nietypowe zastosowania dobrze znanych mu przedmiotów.
Innym sposobem na uatrakcyjnienie malowania farbami jest zmiana materiału, po którym malują nasze pociechy. Zazwyczaj jest to kartka papieru, karton lub brystol. Warto jednak czasami zamienić je na coś innego, np. na folię spożywczą, folię aluminiową, folię bąbelkową lub kawałek niepotrzebnego materiału, deska. Z pewnością będzie to dla dziecka ciekawe doświadczenie.
Oprócz zmianie materiału, po którym malują dzieci, można też pomyśleć o stworzeniu własnej prowizorycznej sztalugi. Podczas zajęć plastycznych w przedszkolu małe Lwiątka mogły poczuć się jak prawdziwi artyści, a wszystko za sprawą odwróconego stolika i folii oraz papieru owiniętego wokół nóg stołu. W warunkach domowych stolik może być zastąpiony przez stołek, którego nogi owinięte folią lub papierem mogą posłużyć za sztalugę.
Na koniec czas na coś, co Lwiątka kochają najbardziej, czyli malowanie palcami! Nie ma chyba nic lepszego niż możliwość umazania farbą nie tylko kartki, ale też siebie, rodzica oraz rodzeństwa. Dziecko będzie miało jeszcze większą frajdę, jeśli mama za czerwoną kropkę na nosie odwdzięczy się niebieską plamą na policzku, zamiast denerwować się, że dziecko znowu się ubrudziło. Pamiętajmy, że „brudne dzieci to szczęśliwe dzieci”, a trochę farby na twarzy jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Warto włączyć się w zabawę - maluch, widząc rodzica z pędzlem, sam chętniej zaangażuje się w tworzenie arcydzieła, a rodzicom gwarantuję dużo frajdy i powrót do wspomnień z dzieciństwa!
Życzę Wam pięknej, kolorowej przygody z farbami i odkrycia wielu talentów!
Patrycja Serkowska



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Emocje jak sen.

Samoregulacja – z czym to się je?

Emocje rozwijają się razem z dziećmi.